środa, 6 listopada 2019

Historia Karola Kowalika, czyli jak wykręcić najlepszy wynik w Lidze Runmageddonu

 

Pochodzę z małej miejscowości pod Krakowem, a obecnie mieszkam i pracuję w Łodzi. Jestem Project Managerem w agencji działającej w branży e-commerce i na co dzień koordynuję prace związane z wdrożeniami projektów. Ze sportem jestem związany od zawsze. W czasach szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum były to głównie gry zespołowe - najbardziej lubiłem grać w piłkę ręczną i siatkówkę, ale grałem również w piłkę nożną. W czasach studiów biegałem amatorsko. Po studiach na chwilę rozstałem się ze sportem, a kiedy postanowiłem do niego powrócić, przeczytałem artykuł o Runmageddonie i biegach OCR, które stawały się wówczas coraz popularniejsze. Wymagają one połączenia kondycji potrzebnej do biegania i siły niezbędnej do pokonywania przeszkód oraz wytrzymałości potrzebnej do połączenia tych dwóch rzeczy razem. Trasy nierzadko prowadzą przez trudny teren, a zawody odbywają się w ekstremalnie ciężkich warunkach. Mówiąc krótko: biegi OCR wymagają wszechstronności. Wszystko to sprawiło, że postanowiłem spróbować swoich sił i zmierzyć się z wyzwaniem pokonania trasy Runmageddonu.

 

 

Swoją przygodę rozpocząłem od pamiętnych zawodów w Pabianicach w 2017 roku. Wystartowałem wówczas w serii Elite w formule Rekrut. Opaskę oddałem na Skośnej, w trakcie próby pokonania tej przeszkody doznałem kontuzji barku. Jednak mimo urazu ukończyłem bieg. Niestety w fatalnym czasie, wykonałem wiele burpees przy różnych przeszkodach, których wtedy ze względu na stan fizyczny nie mogłem pokonać. Nie zniechęciłem się jednak do świata OCR. Uznałem, że nie byłem wystarczająco dobrze przygotowany do tego biegu i postanowiłem wyleczyć kontuzję, trenować i wrócić mocniejszy. W 2018 roku postawiłem sobie za cel zdobycie tytułu Weterana i zrealizowałem go! Statuetkę odebrałem po ukończeniu biegu w formule Hardcore, w Kocierzu. Ponieważ zawsze stawiam sobie cele, które są trudne do osiągnięcia, bo osiąganie takich sprawia mi największą satysfakcję, postanowiłem wtedy, że w kolejnym sezonie zawalczę o pierwsze miejsce w lidze i ukończę wszystkie biegi.

 

 

Do sezonu zacząłem przygotowywać się w grudniu, gdy zacząłem regularnie biegać. Sezon 2019 rozpocząłem od startu w Modlinie, a już na kolejnych zawodach we Wrocławiu odebrałem pierwszą w tym sezonie statuetkę - za zdobycie tytułu Weterana. Kolejnym ważnym etapem było ukończenie czterech biegów podczas zawodów w Ełku. Wówczas byłem przekonany, że pozostało już tylko kończyć kolejne biegi i przygotowywać się do najtrudniejszego z nich - Ultra w Kocierzu, kiedy z zaskoczenia pojawiła się informacja o formule 12H podczas eventu w Knurowie. Oczywiście mogłem wtedy tylko postawić sobie kolejny cel, którym było wykonanie czterech pętli Classica podczas tego dwunastogodzinnego biegu. Jego osiągnięcie było dobrą prognozą przed formułą Ultra, ale nie gwarantowało jeszcze sukcesu.

 

 

Ukończenie Ultra była największym wyzwaniem tego sezonu, a jego najtrudniejszym momentem wyruszenie na drugie okrążenie, kiedy trzeba było szybko zmienić przemoczone ubranie i ruszyć na znaną po pierwszym okrążeniu trasę. Po przekroczeniu linii mety i odebraniu medalu czułem ogromną satysfakcję. Radość była tym większa, że bieg ukończyło tylko ok. 45% startujących, a w ich gronie nie zabrakło również mnie. Zwieńczeniem sezonu były zawody we Wrocławiu, po zakończeniu których mogłem powiedzieć, że w sezonie 2019 jako jedyny ukończyłem każdy bieg w formule Intro, Rekrut, Nocny Rekrut, Classic, Hardcore, a także Finał, 12H i Ultra. Zdobyłem tytuł potrójnego Weterana oraz Koronę. Aby tego dokonać musiałem: ukończyć 48 biegów  (z których najlepszym zdecydowanie był Ultra w Kocierzu),  przebiec ok. 409 km (z których najwięcej pokonałem na okrążeniach w formule 12H w Knurowie) i pokonać ok. 1775 przeszkód (z których ulubioną stał się Multi Rig, ponieważ pokonanie jej wymagało ode mnie długiej walki – w końcu udaje mi się uderzać w dzwonek podczas każdego startu). Ukończenie wszystkich biegów zajęło mi ok. 80 godz. Czasami przychodziło mi to łatwo, a czasami trudno, ale nie miałem momentów załamania. Postawiłem sobie cel, do którego musiałem dążyć. Moją motywacją była myśl, że muszę gonić kogoś, kto mi uciekł, a ukończenie kolejnego biegu sprawi, że będę bliżej o kolejne kilometry. Z tą myślą i pełen determinacji, która nie pozwala odpuszczać, zrealizowałem zamierzony plan i wygrałem Ligę Runmageddonu 2019.

 

 

Teraz, po zakończonym sezonie, przyszedł czas na odpoczynek i regenerację, ale niedługo znów wracam do regularnych treningów, żeby przygotować się do kolejnych startów. Poza bieganiem chcę urozmaicić trening o siłownię oraz ściankę wspinaczkową. Na pewno mam w planach starty w Runmageddonie w sezonie 2020. Chcę zdobyć kolejne tytuły Weterana, Koronę i ukończyć Ultra oraz, jeśli zostanie zorganizowany – bieg 12H. Chcę również sprawdzić się na tle najlepszych zawodników i spróbować swoich sił w serii Elite. Czy ponownie zawalczę o pierwsze miejsce w lidze? Cóż… Nic się jeszcze nie zmieniło i wciąż muszę kogoś gonić…

 

Powiązane

Historie Runmageddończyków
Nauczycielka i ślusarz...

...czyli kim są Mistrzowie Biegów Przeszkodowych by Runmageddon

Historie Runmageddończyków
Barierołamacz, czyli Runmageddon na wózku

Artur jeździ na wózku, poznaj jego historię

Historie Runmageddończyków
Bitwa na Runmageddonie, wojna z rakiem

Brzmi filmowo, wręcz nierealnie. Ale tak było u mnie.

Runmageddon Wrocław - Partynice
05/07.04.2024