Sylwia Jakubowska

 

Oto moja historia w wielkim skrócie. Od 5 lat choruje na depresje. Miewam lepsze i gorsze dni. Więcej jest tych złych. Wtedy każdy dzień jest dla mnie walką. Walką żeby wstać z lóżka, walką żeby iść do pracy, walką o życie. Do biegu w RMG namówiła mnie przyjaciółka i terapeutka. Szczerze - nie chciało mi się biec, w ogóle tego nie czułam. Miałam zły okres, nasilona depresja, brak chęci do życia, wszystko robiłam z przymusu, do wielu rzeczy się zmuszałam itd. Do biegu również się zmusiłam. Pojechałam dla świętego spokoju, bez przekonania i entuzjazmu, byle mi już nie truli, że nic nie robię. Pobiegłam.

 

Co się zmieniło? Raz, że dobiegłam do mety i udało mi się przebiec bez przygotowania, a dwa że zrozumiałam że wygrałam jedną z kilku toczących się we mnie walk. To dało mi pozytywnego kopa. Zrozumiałam, że mogę wygrać z chorobą. Że nic nie jest silniejsze ode mnie. RMG otworzył mi oczy. Zahartował do walki o siebie. Zobaczyłam, że jestem w stanie pokonać każdą przeszkodę, a jeśli mam z nią problem to są ludzie którzy chcą mi pomóc i mnie wspierają. I że ja chce tę pomoc przyjąć. Minął tydzień od pierwszego biegu, a motywacja do walki jest jeszcze większa. RMG dziękuję za przywrócenie chęci do życia, za motywacje i chęć walki o siebie.

 

Teraz zaczynam przygotowania do kolejnego biegu. Wiem, że każde takie małe zwycięstwo przybliża mnie do wygranej o życie i zdrowie. Chcę żyć, a nie wegetować. Jednak największe podziękowania należą się mojej przyjaciółce i terapeutce, które w sumie zmusiły mnie żebym pobiegła. Udział w RMG to krok przełomowy w moim życiu. Mimo masy siniaków i zakwasów nigdy nie czułam się bardziej zmotywowana i szczęśliwa. Chcę więcej!

 

POZNAJ POZOSTAŁE HISTORIE!

747 głosów
...
Runmageddon Poznań Malta
27/28.04.2024