Urszula Sawicka-Wers
Dla mnie Runmageddon, (jakikolwiek) był celem samym w sobie. I tak w grudniu 2017 wstałam z domu i wyszłam. Poszłam do dietetyka i trenera personalnego, pierwsze próby biegania to była masakra i umieranie po 1km, a zrobienie kilku burpees było szczytem możliwości. I tak powoli, powoli zrzuciłam parę kg, rozbiegałam się, zaczęłam wzmacniać ręce.
Pierwszy był Wrocław, potem Nocny Modlin, a rok z RMG zwieńczyłam Classikiem i cudnym podbiegiem na Kocierzu. W tym roku Korona i Weteran i choć nie na wszystkich przeszkodach daję radę to wiem, że to tylko kwestia czasu... i uporu w dążeniu do celu :)
1359 głosów
