Moja przygoda z Runmageddonem rozpoczęła się 1 maja 2016 roku w formule Rekrut w Myślenicach. Na siłowni mieliśmy dedykowane zajęcia przygotowujące do Runmageddonu i tam zebraliśmy ekipę chętnych do wspólnego startu.
Już następnego dnia po debiucie w Runmageddonie, zastanawiałem się nad kolejnym startem oraz dystansem, z którym ewentualnie się zmierzę. Złapałem bakcyla, więc pojawiła się myśl o podniesieniu poprzeczki. Skoro udało się ukończyć Rekruta, to następnym krokiem był Classic. Do tego wszystkiego, ta formuła została świeżo ogłoszona w tej samej lokalizacji 3 września, także moja obecność stała się obowiązkowa.
Tak. Na początku mojej przygody z Runmageddonem myślałem, że dystans Hardcore/Ultra jest zarezerwowany wyłącznie dla sportowych świrów, a ja nigdy nie przebiegłem półmaratonu, a co dopiero takiego w wersji naszpikowanej przeszkodami... Jednak po głowie od początku kiełkowała myśl o uzyskaniu tytułu Weterana Runmageddonu, choć było dużo wątpliwości. Gdy posiadałem już dwa elementy składowe (tj. Rekrut oraz Classic) to byłem zdeterminowany, aby zmierzyć się z dystansem Hardcore i pokonać swoje słabości, bo z tym wiązało się przebiegnięcie 21 km oraz 70 przeszkód na Pustyni Błędowskiej 16 października 2016. Motto Runmageddonu to “siła i charakter”, więc podjąłem rękawice i ruszyłem w trasę wraz z kolegami.
O Ultra zacząłem myśleć w 2018, ale podjąłem się wtedy trzech startów w trzy dni i odłożyłem debiut na tym dystansie na kolejny rok. Co się odwlecze to nie uciecze, więc w 2019 wystartowałem w tej formule.
Byłoby zbyt pięknie, gdyby wszystkie przeszkody udało się od razu pokonać, ale kolejne burpeesy zachęcały do okiełznania przeszkód. Myślę, że najtrudniejszą przeszkodą dla mnie był Multi Rig, gdzie oprócz ćwiczeń istotna jest również technika (swing), a to były czasy, gdy jeszcze nie było filmów instruktażowych od @GladkoPrzezPrzeszkody ani tylu miejsc do treningu.
Macie tak szeroki wachlarz przeszkód, także sztuką byłoby wybranie jednej. Lubię przeszkody typu combo, ponieważ nigdy nie wiadomo jak fantazja poniesie konstruktorów.
Mój debiut w kategorii Elite przypadł 5 maja 2018 na dystansie Rekrut w Myślenicach (czyli tam gdzie zaczęła się moja przygoda z Runmageddonem). Miałem za sobą już kilkanaście startów, więc rosła pewność siebie przy pokonywaniu przeszkód, a to był kolejny krok, który naturalną drogą należało wykonać. Do startu namówił mnie kolega, ponieważ biegaliśmy razem w kategorii Open i wskoczył mi na ambicję zapisując się pół roku wcześniej do fali Elite. Musiałem podjąć wyzwanie i również wystartowałem w Elicie.
Każdy event jest wyjątkowy i niepowtarzalny, ale moim ulubionym jest ten z marca 2018, który odbywał się w Wierchomli Małej. Może nie będę tego opisywać, a sami zobaczcie.
Wszystkie lokalizacje mają swój urok, więc polecam każdemu, aby spróbował zdobyć Koronę Runmageddonu i poznał różnorodne oblicza tras, a takimi są na przykład hałdy na Silesii, kajaki w Ełku czy przeprawa przez morze Bałtyckie w Trójmieście itd.
Ja mam słabość do górskich edycji Runmageddonu, więc jeśli mam wybrać faworyta to wskażę ex aequo Myślenice oraz wspomnianą wcześniej Wierchomlę Małą, a podium zamyka ostatni event w 2020 roku, czyli Lesko.
Każdy event pisze swoją historię. Chcę być lepszy od siebie z poprzedniego startu, a każdy kolejny to nowe rozdanie kart. Dodatkową motywacją jest drużyna, a mianowicie możliwość zapunktowania do klasyfikacji drużynowej oraz wzajemna motywacja. Poza tym to też aktywnie spędzony weekend, możliwość spotkania się z znajomymi z różnych zakątków Polski, odwiedzenie różnych lokalizacji i ta adrenalina związana ze startem, która daje mocnego kopa.
Stosowałem się do obostrzeń, ale jak była taka możliwość to starałem się biegać lub jeździć na rowerze, czyli spędzać czas aktywnie. Nie próbowałem swoich sił w Runmageddonie Solo, ponieważ Runmageddon poza kilometrami tras wraz z przeszkodami to też ludzie których można spotkać na tych eventach oraz atmosfera na zawodach. Zamiast tego byłem na wszystkich eventach od Gliwic do Modlina włącznie.
Wiele się zmieniło. Między innymi wielokrotnie musiałem wyjść ze strefy komfortu, podejmując się kolejnych wyzwań, których wcześniej bym nie brał pod uwagę, a mam na myśli między innymi przebiegnięcie półmaratonu czy maratonu (a co dopiero w edycjach górskich). Pisząc ten tekst mam za sobą już 55 startów oraz posiadam już 12 statuetek Weterana. Poznałem wielu entuzjastów aktywnego spędzania czasu na zawodach i treningach. Dołączyłem do drużyn, gdzie mogłem poznać jeszcze więcej ludzi i nawiązać znajomości, a także spędzać czas poza treningami, więc Runmageddon stał się stylem życia.
Zostawię tylko cytat i link do filmu na YouTube. Samo nic się nie zrobi.
„To nie ta góra,na którą się wspinasz Cię męczy, tylko kamyk w Twoim bucie” Muhammad Ali
#PabianicePamiętamy, czyli Finał Ligi Runmageddonu 2017 w Pabianicach. To jest edycja o której krążą już legendy, a ja tam byłem oraz dotarłem do mety, co wiązało się z dużą wolą walki i próbą charakteru. Niedawno Jakub "Gładki" Zawistowski opisywał swoje wspomnienia z tego biegu, więc zachęcam do lektury na jego profilu.